- To nie „ostatnie namaszczenie”, tylko pierwszy dotyk ulgi. Zrozumieć gesty – olej, dotyk i słowo. Nie jest to sakrament śmierci, lecz życia w chorobie. Przynosi pokój, siłę i przebaczenie. Jest darem dla cierpiącego i rodziny, która patrzy bezradnie. Przyjmuje się go wielokrotnie, gdy serce lub ciało wołają o wsparcie. Przez sakrament namaszczenia chorych możemy doświadczyć Chrystusa, który siada na naszym łóżku i szepcze: „Nie lękaj się. Ja jestem przy Tobie. Nie jesteś sam.”